• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Sztuka

« powrót

Odra 10/2014 -Maria Rostworowska

Dodano: 15.10.2014 11:04

Maria Rostworowska

BOZNAŃSKIEJ

PORTRET ZA MGŁĄ

 

Olga Boznańska, choć z urodzenia krakowianka, była też mocno związana z Paryżem, gdzie spędziła większą część swojego życia. Od najmłodszych lat zauroczyło ją to miasto, które uważała za idealne miejsce dla malarza. Później, kiedy zamieszkała tam na stałe, dostrzegała również „kartonowość” i mieszczańskość paryżan. Mimo to atmosfera francuskiej stolicy odpowiadała jej bardziej niż prowincjonalne klimaty Krakowa.

Przeniosła się tam mając lat trzydzieści trzy, jako dojrzała już malarka, znana w artystycznym środowisku Monachium, którego galerie, sale wystawowe i salony stały przed nią otworem. Miejscowi krytycy nauczyli się poprawnie pisać jej nazwisko, zaś artystka, wynająwszy własną pracownię, miała już dość liczną klientelę. Do decyzji o pożegnaniu się z tym wszystkim dojrzewała przez dwa lata. Ponad dziesięcioletni pobyt nad Izarą w pewnym momencie okazał się rozdziałem zamkniętym, podobnie jak w roku 1886 dalsze życie pod rodzicielskim dachem w Krakowie. Paryż pociągał ją rozmachem, urodą, elegancją, różnorodnością typów, jakie można było w nim spotkać, bogactwem muzeów i galerii, i tym, co dla artysty najważniejsze – był on wtedy światową stolicą sztuki. Właśnie tutaj duch czasu przynosił nowe natchnienia artystom i stąd wiały tajemnicze wiatry roznoszące po świecie zmiany w sposobie myślenia, patrzenia, działania, narzucające nowe idee, prądy i mody. Na „nowinki” Boznańska była uodporniona. Instynktownie odróżniała to, co autentyczne i wartościowe od ulotnych i powierzchownych fascynacji na jeden sezon. Choć żyła raczej na uboczu, to jednak dobrze się czuła w tym ogromnym, kolorowym i błyszczącym tyglu.

Oprócz tego, odezwał się w Oldze „zew krwi” – była pół-Francuzką. Jej matka, Eugenia Mondant, przybyła do Polski, by objąć posadę nauczycielki francuskiego w szkole prowadzonej przez siostry Norbertanki w Imbramowicach. Z czasem znalazła się w Krakowie, gdzie poznała swojego przyszłego męża, inżyniera Adama Boznańskiego. Wkrótce po ślubie para zamieszkała w wybudowanym przez Adama domu, przy ulicy Wolskiej 17 (dziś Piłsudskiego 21), gdzie mieści się pracownia Olgi, do niedawna służąca krakowskim malarzom – profesorom ASP. Wraz z siostrą Izą przeżyła w tym domu dzieciństwo i wczesną młodość, a w latach późniejszych spędzała tu swoje krakowskie jesienie i zimy.
Boznańscy wcześnie odkryli talenty obu córek. Olga pierwsze rysunki wykonywała pod okiem matki. Kolejnym jej nauczycielem był Józef Siedlecki, później uczyli ją Hipolit Lipiński, Antoni Piotrowski i Kazimierz Pochwalski. Uczęszczała na Kursy im. Adriana Baranieckiego, gdzie dziewczęta zapoznawały się m.in. z technikami malarskimi, rysunkiem, historią sztuki. Jej profesorami na kursach byli też znani krakowscy historycy sztuki – Konstanty Górski i Marian Sokołowski. Uzdolniona muzycznie, była „chlubną” uczennicą Emila Śmietańskiego, najsłynniejszego w Krakowie nauczyciela fortepianu. Jej talent, potwierdzony autorytetem Ignacego Paderewskiego, początkowo rozwijał się równie dynamicznie, jak talent siostry. Wkrótce Kraków okazał się dla obu dziewcząt zbyt ciasny i duszny – już niczego więcej nauczyć się tu nie mogły. Obie opuściły dom rodzinny – Olga w roku 1886, Iza dwa lata później – nie przypuszczając, że wyjeżdżają na zawsze. Rodzice nie tracili ich z oka, a niemal codzienna korespondencja stanowiła namiastkę „pępowiny”. Ojciec łożył na studia córek, kontaktował się z nauczycielami i często odwiedzał dziewczęta, które już wówczas wiodły egzystencję niemal niezależną. W tamtych latach również w Monachium kobiety nie mogły studiować na Akademii Sztuk Pięknych, jednak miasto roiło się od prywatnych szkół malarstwa dla panien, w których uczyli profesorowie akademiccy, a studencka społeczność zamieniała się powoli w społeczność mieszaną. Olga uczęszczała do szkoły Karola Kricheldorfa, malarza niewiele od niej starszego, ale już doświadczonego. Po dwóch latach przeniosła się na parę miesięcy do pracowni profesora Durra, potem zaś usamodzielniła się. Wiele jej obrazów powstało w Monachium. Najczęściej były to portrety, niejednokrotnie znanych tamtejszych osobistości. Kilka zaledwie szkiców pejzażowych świadczy, że nie odpowiadała jej praca w plenerze.(...)

Więcej w październikowej "Odrze".