• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Sztuka

« powrót

Odra 12/2013 - Krystyna Kuczyńska

Dodano: 17.12.2013 11:40

Krystyna Kuczyńska

Louis Kahn – architektura ponad czasem

Gdy pierwszy raz pojechałem do Ahmedabadu w Indiach, był rok 2009. Wysiadłem z samochodu i znalazłem się w tym budynku – w pierwszym momencie nie mogłem się zorientować, w jakim – i moją reakcją było: Fuck! Co to do cholery jest? Oczywiście, po kilku sekundach stało się dla mnie jasne, że to musi być Kahn, jego Indyjski Instytut Zarządzania, i to był dla mnie policzek. Surowy, nieociosany budynek, mający może dwa tysiące lat, a może wybudowany w bieżącej dekadzie, trudno powiedzieć. Doskonale dostrojony: do otoczenia, pogody, funkcji, poziomu rozwoju w Indiach, zważywszy biedę, ale jednocześnie w bardzo prosty sposób poprawiający jakość życia. To było jedno z takich przeżyć, które powodują, że po powrocie do biura mówisz: Skończ z tym, co właśnie robisz.

Tak o swoim zetknięciu z architekturą Louisa Kahna opowiada Alejandro Aravena (ur. 1967), architekt prowadzący własne biuro „Elemental” w Santiago de Chile, członek jury nagrody Pritzkera.
Ten wymieniony przez Avarenę stojący na płaskim terenie kompleks budynków o masywnych murach z cegły, wybudowany w latach 1962–1974, robi z zewnątrz wrażenie rzeczywiście jakiejś ponadczasowej twierdzy. Do głównego budynku szkolnego, z biblioteką i salami wykładowymi, oraz do wewnętrznego dziedzińca prowadzi rampa i schody. Po bokach znajdują się internaty, których tylne ściany dochodzące do publicznej drogi są szeregiem klatek schodowych o cylindrycznej formie oraz domy dla wykładowców. Całość wykonana z cegły i betonu ma charakter zamknięty, oparty na założeniach klasztornych, w których indywidualne pomieszczenia włączone były w nadrzędny porządek łączących traktów i miejsc przeznaczonych na spotkania wspólnoty (np. jadalnie). Gdy poruszamy się wewnątrz tego kompleksu, zaczynamy pojmować, że budynki są tak samo ważne jak przestrzeń pomiędzy nimi. To, co na planie wygląda jak wzór z kwadratów i diagonali, w rzeczywistości oddziałuje jak plecionka otwartych i zamkniętych przestrzeni – tak opisuje swoje wrażenia William J.R. Curtis, którego esej Nowoczesna architektura i odkrycie na nowo przeszłości. Louis Kahn na subkontynencie indyjskim zawiera katalog wydany z okazji ogromnej wystawy poświęconej temu architektowi w niemieckim Muzeum Designu Vitra w Weil nad Renem[1].
Trudno pisać o architekturze Louisa Kahna – nie tylko dlatego, że trudno w ogóle ująć w słowa zmysłowe wrażenia odczuwania gry przestrzeni i światła, które w kompleksowych budowlach przez niego zaprojektowanych są szczególnie ważne, ale również dlatego, że Kahn większości swoich projektów nie zrealizował, z różnych zresztą powodów, a te, które powstały, znajdują się w Ameryce i w Azji. W Europie żaden jego projekt nie doszedł do skutku. Kahn jest w oczach wielu znawców wielkim, ale mało znanym szerokiej publiczności architektem XX wieku – muszę więc zacząć od podania kilku podstawowych danych biograficznych. Są one nie tylko znamienne dla wielu wybitnych postaci urodzonych na początku XX wieku, ale i fascynujące.

Louis Isadore Kahn przyszedł na świat 20 lutego 1901 w Parnowie, obecnie w Estonii, jako Lejzor-Icek Szmulowski. Jego ojciec posługiwał się kilkoma językami, utalentowany artystycznie zajmował się malarstwem wszkliwnym. Ponieważ nie mógł utrzymać rodziny, wyemigrował w 1904 roku do Ameryki. W 1906 roku dołączyła do niego żona z dziećmi: Louisem oraz młodszymi Sarą i Oskarem. Zamieszkali w Filadelfii. Czekał ich typowy emigrancki los: ciągłe przeprowadzki z jednej dzielnicy biedy do drugiej, podobnej, i permanentny brak pieniędzy; ojciec nie znalazł pracy związanej ze swoim zawodem, więc zatrudnił się do czasu w fabryce odzieży, ale uległ wypadkowi, który uniemożliwił mu dalszą pracę. Utrzymywanie rodziny wzięła na swoje barki matka, która projektowała wzory dla ozdobnych wełnianych sukni produkowanych w lokalnych fabrykach. W domu było tak biednie, że Louis nie mógł dostać prawdziwego ołówka – rysował węglem ze spalonego drewna, które zbierał w okolicy. Z powodu swojego pochodzenia i blizn na twarzy – pozostałości po oparzeniach, jakich doznał we wczesnym dzieciństwie, stał się człowiekiem zamkniętym w sobie, co prawdopodobnie wpłynęło na rozwój jego nieprzeciętnego talentu muzycznego i rysunkowego. Wspierała go cała rodzina, co często podkreślał w swoim dorosłym życiu. W roku 1924 ukończył architekturę na School of Fine Arts University of Pennsylvania. Finanse rodzinne wspierał regularnie, grając na fortepianie do niemych filmów w okolicznych kinach. Jego talent muzyczny pozostał jednak niespełniony; pięćdziesiąt lat później mówił, że może lepiej byłoby, gdyby wybrał zawód muzyka albo kompozytora. Po ukończeniu studiów pracował dla wielu architektów, wykonując najróżniejsze zlecenia i z zarobków zdołał zaoszczędzić pieniądze na roczną podróż po Europie, gdzie studiował zabytki i architekturę najnowszą; nawiązał kontakty zawodowe, a miesiąc spędził u rodziny w Rydze. Niewątpliwie oprócz praktycznych korzyści poznawczych, ta swego rodzaju Bildungsreisemiała młodemu architektowi bez koneksji podnieść również prestiż zawodowy. Pod koniec lat dwudziestych stał się aktywistą w dziedzinie reformy budownictwa mieszkaniowego.



[1] Wystawa została przeniesiona do Nationalmuseum w Oslo i będzie czynna do 26 stycznia 2014

 

Więcej w grudniowym numerze Odry