• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Publicystyka

« powrót

ODRA 1/2017- Piotr Gajdziński

Dodano: 24.01.2017 12:25

Piotr Gajdziński

UŻĄDLENI PRZEZ WŁADZĘ

Władza zafundowała parlamentarzystom wyższą kwotę wolną od podatku niż „normalnym” obywatelom. Bo, jak tłumaczył wicepremier Mateusz Morawiecki, „posłowie i senatorowie wykonują bardzo ciężką pracę dla nas wszystkich. Są bardzo ważni”.

 

Mniejsza o patriarchalny ton tej wypowiedzi, brzmiącej jakby była skierowana do przedszkolaków, choć padła w jednym z programów polityczno-gospodarczych ogólnopolskiej telewizji. Nie zamierzam też wyśmiewać twierdzenia, że parlamentarzyści, ministrowie, premier i jej bezpośredni zastępcy, a także szefowie urzędów centralnych, ciężko pracują. Zdjęcia przysypiających w sali plenarnej posłów i ministrów, które po tym stwierdzeniu Morawieckiego obiegły Internet, to demagogia.

 

RZECZYWISTOŚĆ LEPSZA OD MARZEŃ

Jestem zdania, że praca, którą wszyscy oni wykonują, jest rzeczywiście ciężka. Piszę to szczerze, bez żadnych podtekstów. Przepracowałem z wicepremierem Morawieckim kilka lat i z całą odpowiedzialnością mogę zaświadczyć, że przynajmniej on jest człowiekiem tytanicznie pracowitym.

Co więcej, uważam, że zarobki na szczytach władzy są śmiesznie niskie. Zbyt niskie. To niedopuszczalne, aby konto szefowej rządu dużego, europejskiego kraju było co miesiąc zasilane kwotą porównywalną do tej, którą w korporacjach zarabia się na średnim szczeblu zarządzania. W zestawieniu z zarobkami prezesa banku, a choćby tylko członka zarządu dochody polskiego premiera czy prezydenta to, mówiąc wprost, dziadowanie.

Tyle że pieniądze w administracji państwowej mają znaczenie trzeciorzędne. Podniesienie płac w ministerstwach czy urzędach centralnych może spowodować napływ zdolnych ludzi na średnie szczeble administracji, ale ma zerowe znaczenie w wypadku funkcji najważniejszych. Rok temu dał temu wyraz wicepremier Morawiecki, porzucając milionową pensję w banku na rzecz niewielkich dochodów członka rządu. Henry Kissinger, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego i sekretarz stanu w administracji Richarda Nixona oraz Geralda Forda, po odejściu z rządu prowadził firmę konsultingową. Zarabiał miliony dolarów. A mimo to cały czas marzył o powrocie do Waszyngtonu. Bo, jak powiedział Nikita Chruszczow po jedenastu latach kierowania sowieckim imperium, a więc przebywania na szczycie-szczytów: Mężczyźnie może się znudzić wszystko: kobiety, luksusy, wykwintne jedzenie, ale władza nie znudzi się nigdy. Warto jeszcze w tym miejscu przytoczyć słowa Winstona Churchilla, zanotowane w jego dzienniku na kilka godzin przed nominacją na stanowisko premiera Wielkiej Brytanii: Mimo że niecierpliwie oczekiwałem poranka, spałem smacznie i niepotrzebne mi były żadne senne marzenia. Rzeczywistość była lepsza od marzeń.

Użądlenie przez władzę jest dla wielu ludzi warte więcej niż nawet największe pieniądze.

 

ZŁOTA WANNA GOERINGA

Co nie znaczy, że władza uniezależnia ich posiadaczy na luksusy. Przeciwnie. Gdy Winston Churchill pod koniec wojny przyjechał do Paryża i zamieszkał na Quai d’Orsay, z zadowoleniem przyjął do wiadomości, że ma do dyspozycji złotą wannę, tę samą, którą Goering sprowadził tu na swój użytek. Ale jak twierdził jeden z towarzyszących brytyjskiemu premierowi sekretarzy, jeszcze większą radość sprawiła Churchillowi informacja, że ministrowi spraw zagranicznych przypadła zaledwie wanna srebrna.

Podobnie było z Michaiłem Gorbaczowem, wielbicielem marmurowych łazienek i basenów kąpielowych. Gdy tylko Gorbi pochował swojego poprzednika, leciwego i schorowanego Konstantina Czernienkę, mimo śmiertelnego kryzysu trawiącego Związek Sowiecki kazał wyposażyć wszystkie ośrodki wypoczynkowe, w których bywał sekretarz generalny KPZR, w baseny oraz marmurowe łazienki. Dodatkowo kosztem dwudziestu milionów dolarów w Foros na Krymie wybudowano letnią rezydencję genseka – trzypiętrowy budynek z wyłożonym marmurami i ozdobionym złotem przestronnym holem. Rezydencja miała też budynki przeznaczone dla gości oraz sad, oliwny gaj, oczywiście kryty basen, wreszcie kino oraz specjalną windę, która zwoziła sekretarza generalnego KC KPZR i jego gości wprost na brzeg morza. Kilka lat później wszystkie te luksusy studziły stres, który sekretarz generalny przeżywał podczas puczu Janajewa.

Stresy Putina koi nie tylko gigantyczny, prywatny majątek – istnieją opinie, że główny lokator Kremla należy dziś do najbogatszych ludzi na świecie – ale i kapiący złotem prezydencki samolot. Rosyjski „Air Force One”, czyli ozdobiony czerwoną flagą Ił-96, jest wyposażony w złote klamki, złotą umywalkę, łazienkę ze złotym natryskiem. Meble i ściany są wyłożone czerwonym drewnem, obszerna sypialnia poraża luksusem, a w samolocie jest nawet osobna kaplica z zamkniętą, oczywiście w złotej szkatule, Biblią. (...)

 

Więcej w styczniowym miesięczniku "Odra".