• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Publicystyka

« powrót

Odra 5/2016 - Rozmowa z Andrzejem Zollem

Dodano: 23.05.2016 13:03

WŁADZA NIE MA WOLNOŚCI

 

Z profesorem Andrzejem Zollem, prawnikiem, byłym Rzecznikiem Praw Obywatelskich, pierwszym prezesem Trybunału Konstytucyjnego o trójpodziale władzy, racji stanu, rozkładaniu konstytucji, niszczeniu służby cywilnej i wychodzeniu z Unii Europejskiej rozmawia Magdalena Bajer

 

Nie używa pan pojęcia: państwo prawne, z jakim spotykamy się częściej, ale: państwo prawa. Co to jest państwo prawa?

Państwo prawa to określenie takiego ustroju państwa, w którym przepisy prawne, a więc normy abstrakcyjne i generalne, stanowione w sposób przewidziany konstytucją, są nie tylko instrumentem sprawowania władzy, ale także ogranicznikiem dla władzy. Najlepiej wyraża to artykuł 7. polskiej konstytucji: Organy władzy publicznej działają na podstawie prawa i w granicach prawa.

Prawo opisuje wolność władzy?

Władza nie ma wolności działania. Ma kompetencję. Trzeba to odróżnić. Wolność odnosi się do osoby i jest przyrodzona, wynika z naszego człowieczeństwa. Władza takiej wolności nie ma, jej kompetencja wynika z prawa i mieści się w granicach przepisu prawnego. Trzeba to powtarzać, bo często mamy do czynienia z pomieszaniem pojęć wolności i kompetencji, a to zasadnicza różnica. W państwie prawa, o które pani pyta, władzy nic wykraczającego poza granice jej kompetencji robić nie wolno.

Czy i kiedy – w państwie prawa – władza może prawo zmienić?

– Może zawsze; przecież każde exposé premiera, rozpoczynającego po wyborach sprawowanie rządu czy starającego się o wotum zaufania, jest programem zmiany prawa. Organem władzy publicznej, także działającym na podstawie prawa i w jego granicach, który może prawo zmieniać, jest parlament. Jeżeli w parlamencie jakaś partia ma większość wystarczającą do tego, żeby zmienić konstytucję, to uznawszy, że konstytucja za bardzo ją uwiera, może to zrobić. W Polsce partia sprawująca dzisiaj władzę nie ma większości konstytucyjnej, wobec tego musi działać w granicach obecnej konstytucji.

– Czy zdaniem pana profesora gdyby uzyskała niezbędną większość, zmieniłaby konstytucję?

– Najprawdopodobniej doszłoby do radykalnej zmiany konstytucji. Taki projekt został już przecież zaprezentowany przez Prawo i Sprawiedliwość w 2005 roku, przed objęciem przez tę partię władzy i po raz drugi w roku 2010. I tam były propozycje zmian bardzo istotnych. Jeśli się dokładnie przeanalizuje tamten projekt, widać, że gdyby został zrealizowany, doszłoby do zmiany ustroju państwa. Nie bylibyśmy już państwem demokratycznym, w znaczeniu demokracji liberalnej, dlatego że władza ustawodawcza miałaby zdecydowaną przewagę nad władzą sądowniczą. Władza sądownicza zostałaby w swoich uprawnieniach znacznie ograniczona. Ale taką zmianę trudno dostrzec opinii publicznej, złożonej w większości z osób nie bardzo biegłych w zakresie prawa.

– Trójpodział władzy ma takie znaczenie?

– Jedną z podstawowych zasad demokratycznego państwa prawa jest podział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Ta zasada jest w polskiej konstytucji bardzo interesująco sformułowana: Ustrój Rzeczypospolitej opiera się na zasadzie podziału władzy, a to znaczy: na zasadzie odrębności i równoważenia się władzy. Żadna z trzech władz nie uzyskuje pierwszeństwa ani przewagi. Nie ma władzy najważniejszej.

Dlaczego świadomość tego jest ważna?

– Jest konieczna, bowiem to właśnie różni ustrój dzisiejszej Polski, oparty na konstytucji z 1997 roku, od ustroju opartego na konstytucji z roku 1952, która w artykule 15 stanowiła, że najwyższą władzę w państwie sprawuje Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Czy to była prawda – możemy wątpić, ale tak to zostało zadeklarowane: mamy jedno centrum władzy i władza ustawodawcza, stanowiąca to centrum, ma przewagę nad władzą wykonawczą i sądowniczą. Chciałbym przytoczyć bardzo charakterystyczną wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z okresu, kiedy był premierem. Na Mazurach została wtedy rozstrzygnięta przez sąd sprawa o przywrócenie gospodarstwa właścicielce, która opuściła je, emigrując w latach siedemdziesiątych do Niemiec. Kiedy po dwudziestu latach wróciła, zastała swoje gospodarstwo przejęte przez państwo i wystąpiła o jego zwrot. Sąd, po przeprowadzeniu procesu, przyznał jej rację; odzyskała gospodarstwo. Premier Kaczyński wystąpił w „Wiadomościach” telewizyjnych i powiedział, że to skandal, bo sąd Rzeczypospolitej Polskiej… nie dba o polską rację stanu. Zapomniał chyba o tym, że o rację stanu ma dbać premier! Sąd powinien dbać o to, żeby został zastosowany właściwy przepis i nie ma zważać, czy jest to zgodne z polską racją stanu, czy nie.

Powoływanie się na rację stanu było w tym przypadku demagogią, ale taka demagogia łatwo przemawia do ludzi słabo znających prawo.

Owszem, dlatego wciąż trzeba przypominać, jakie są kompetencje poszczególnych władz w państwie praworządnym. Nierzadko przecież zdarza się, że państwo przegrywa w sądzie ze swoim obywatelem, ponieważ przed sądem jest takim samym podmiotem jak obywatel. To podstawowa cecha państwa praworządnego.

Zakłócenie równowagi w trójpodziale władzy, czego prób jesteśmy świadkami, mogłoby zagrozić podstawom państwa prawa?

Zawsze zagraża. Gdyby PiS uzyskało większość konstytucyjną, zapewne doprowadziłoby – legalnie – do zmiany ustroju. Teraz, nie mając takiej większości, usiłuje zmienić ustrój, nie zmieniając konstytucji. Blokuje Trybunał Konstytucyjny, żeby nie przeszkadzał w uchwalaniu ustaw, badając ich zgodność z konstytucją, a jednocześnie uchwala ustawy, które konstytucję rozkładają. Dotyczy to spraw związanych z ochroną praw człowieka i obywatela – inwigilacja przez policję, połączenie urzędu ministra sprawiedliwości z urzędem prokuratora generalnego, przy czym nie chodzi o sam fakt, bo konstytucja w tej sprawie milczy, ale o uprawnienia zapisane w ustawie, która tę zmianę wprowadziła. Uprawnienia dane ministrowi sprawiedliwości-prokuratorowi generalnemu przekraczają wszelkie standardy cywilizowanych państw europejskich. Rząd, czyli władza wykonawcza, dostaje tak rozległe uprawnienia w zakresie działania prokuratury, że może to prowadzić do naruszania praw człowieka.(...)

 

Więcej w majowym numerze "Odry"


Tagi: odra, 52016