• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Publicystyka

« powrót

Odra 10/2015 - z Adamem Lipińskim rozmawia Stanisław Lejda

Dodano: 20.10.2015 13:30

RESENTYMENT O ZŁYM PIS JUŻ NIE DZIAŁA

Z Adamem Lipińskim, wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Stanisław Lejda

 

Dziesięć lat temu nie doszło do koalicji PO-PiS. Od tego czasu te partie dominują na polskiej scenie politycznej. Jakim ugrupowaniem jest wasz największy konkurent?

– Jestem wiceprezesem partii będącej w opozycji, powinienem więc tylko i wyłącznie krytykować. W każdej partii istnieje tzw. przekaz obowiązujący, ja go na ogół unikam. Niezbyt przychylnie o PO wypowiem się zatem nie z tego powodu, lecz biorąc pod uwagę działania Platformy podczas jej rządów. Mógłbym długo mówić o polityce zagranicznej i wewnętrznej, gospodarce oraz wielu innych sprawach, ale ogólna ocena jest taka: PO sprawowała władzę w Polsce przez osiem lat i nabrała pewności, że zdominowała scenę polityczną do tego stopnia, że przedłużenie jej rządów jest niezagrożone. I to chyba tę partię zgubiło.

– Jak wielu pańskich kolegów, zarzuca pan PO nadmierną butę?

– Nie chcę używać mocnych słów, wolę określenie: pewność siebie. W wypowiedziach wielu polityków Platformy była ona bardzo zauważalna.

Cechowała również zwolenników tej partii. Najlepiej oddaje ją wypowiedź Adama Michnika sprzed ostatnich wyborów prezydenckich. Stwierdził on, że Bronisław Komorowski, aby przegrać, musiałby po pijanemu przejechać samochodem na pasach dla pieszych zakonnicę w ciąży. Porażki z Andrzejem Dudą, uznawanym powszechnie za polityka trzeciorzędnego, PO nie przewidywała.

– To prawda, a wypowiedź Adama Michnika była najbardziej spektakularna. Andrzej Duda nie był znany opinii publicznej na tyle mocno, by stworzyć wrażenie, że stanowi realne zagrożenie dla Bronisława Komorowskiego. Sądzę, że problem degeneracji polityków PO wynikał głównie z owego poczucia pewności, przeświadczenia, że bez względu na to, co zrobią i jak się zachowają, Polska i tak jest skazana na ich dalsze rządy. Dlaczego? Ponieważ PiS – i tutaj padają różne inwektywy wymierzone w naszą partię – nie jest w stanie rządzić, nie ma programu (chociaż jako jedyna polska partia opracowaliśmy rozbudowany program polityczny), w końcu: nie ma odpowiednich ludzi. Tymczasem okazuje się, że są w naszym gronie takie postacie, o czym świadczą przykłady Beaty Szydło czy Andrzeja Dudy. Osoby, które niedawno były uważane za mało istotne, teraz na scenie politycznej odgrywają wiodącą rolę.

Pytałem o waszego głównego rywala, tymczasem pan odpiera zarzuty PO wobec PiS.

– Chcę jedynie ukazać mechanizm, który sprawił, że PO zaczęła się patologizować. Jej pewność siebie spowodowała, że wiele zasad, które powinny być stosowane w systemie demokratycznym, przestało obowiązywać. Oczywiście wywołało to odpowiedni efekt: PO wstrząsały dziesiątki afer. Gdyby to nasza partia była objęta choćby jedną z nich, pewnie zostalibyśmy przez media rozjechani, wręcz „zabici”. A Platforma okazała się „teflonowa” – bez względu na to, co zrobią jej członkowie, media i tak ich wybronią, tłumacząc, że przecież nie ma dla PO alternatywy.

Najgłośniejsza z tych afer – taśmowa – pogrążyła to ugrupowanie i wielu jego bardzo ważnych polityków.

– Ponieważ pokazała tę partię od środka, ujawniła mentalność jej polityków i uświadomiła Polakom, że doskonale zdają sobie sprawę ze stanu państwa. Gdybyśmy przytoczyli cytaty z wypowiedzi najbardziej prominentnych polityków PO, okazałoby się, że nasza krytyka ich formacji jest o wiele łagodniejsza. Oceny tego, co się dzieje, wypowiedziane przez Bartłomieja Sienkiewicza czy Elżbietę Bieńkowską, pokazały, że mają świadomość patologii toczącej ich partię. Oficjalnie, nawet jeżeli im się wytykało wchodzenie w obszary patologiczne, nie przyjmowali tego do wiadomości, wypierali ze swojej świadomości. W życiu publicznym ta metoda długo się sprawdzała. Aż wyszło na jaw, że doskonale wiedzą, iż państwo jest: w fatalnym stanie, źle zarządzane, istnieje tylko teoretycznie. W dodatku to określenie padło z ust osoby, która doskonale znała – poprzez służby specjalne – sytuację w kraju.

– Politycy PO utrzymują, że te nagrania zostały uzyskane nielegalnie, bo w wyniku zakazanego prawem podsłuchu, więc nie powinno się do nich przywiązywać aż takiej wagi.

– Taśmy rzeczywiście zostały nagrane w sposób nieetyczny i nieelegancki. Nie oznacza to jednak, że wypowiedzi, które zostały zarejestrowane, można podważyć. Można je kwestionować w sensie prawnym, ale nie w wymiarze realnym. Przecież oni tak naprawdę myślą, mają świadomość stanu różnych obszarów polskiego państwa i cynicznie nie reagują na znane im patologie. Czyli nie są to tylko i wyłącznie błędy z ich strony, jak próbowali to przedstawiać, ale świadome trwanie na stanowiskach, bez jakichkolwiek prób wyeliminowania patologii. Znając fatalny stan państwa, uważali, że nie należy tego zmieniać. 


Więcej w październikowym numerze miesięcznika "Odra.