• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Pocztówki literackie KM

« powrót

ODRA 2/2017- POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO

Dodano: 24.02.2017 13:19

POCZTÓWKI LITERACKIE

KAROLA MALISZEWSKIEGO

 

Wiktor. Wydaje mi się, że eksperyment nie powiódł się. Nie wystarczy przerobić na „zapis pionowy” czegoś pisanego linearnie (poziomo), to jeszcze nie będą wiersze. Albo raczej: nie zawsze są to udane wiersze. Szczególnie wtedy, gdy rzecz potraktujemy mechanicznie, nie włożywszy do tego ani odrobiny serca, pasji czy choćby bardziej wysublimowanego konceptu. A pan chciał sprytnie zostać poetą, bo bycie sekretarzem koła turystycznego przestało wystarczać. Sprawozdania z wycieczek pieszych przetransponowane na inny zapis, ułożone w wersach… Czego to ludzie nie wymyślą.

Paweł. Prawdziwe pisanie dopiero przed panem. To, co przeczytałem, brzmi jak zgrabne notatki wrażliwego i oczytanego człowieka. Erotyczne i erudycyjne reminiscencje, którym ciągle brakuje tego „czegoś”, od czego zaczyna się poezja przez duże P. Widzę więc człowieka na starcie. A czy wysforuje się z grupy, z tego peletonu wrażliwych, mądrych, rozmarzonych młodzieńców, nie wiem. To od pana zależy, czy poezja stanie się czymś ważnym, wyznaczającym kierunek życia. Na razie jest ku ozdobie i właśnie to w tych zapisach widać: lekceważenie jej istotności, niepokojącej głębi, decydującego znaczenia. I tajemnicy.

Ksawery. Podróże, pocztówki, migawki… Ale co pan ma do powiedzenia o życiu? Dobro, zło, miłość, śmierć? Nic z tego. Żadnej wzmianki. Jak się to panu udaje? Nie mogę wyjść ze zdumienia. Te narracyjki proszą o subtelne dopełnienie, o zakotwiczenie w wartościach, ideach, kategoriach. A delikatnie z tym, delikatnie, byle nie przesadzić.

Zuzanna. Czy pani czyta na głos to, co napisze? Chyba nie, bo brzmi zgrzytliwie. Przy pewnej świeżości postrzegania świata, innowacyjności zapisu jest to nieporadne rytmicznie i brzmieniowo. Rękopis bierze się w rękę, chodzi po pokoju i w głos skanduje. Słucha się, jak to brzmi, czy śpiewa, czy też nie. Proszę spróbować poddać następne teksty takim perypatetycznym testom, wprowadzić poprawki i przesłać kiedyś.

Przemysław. I znowu to samo, kilkadziesiąt wersów o tym, jak się Justyna powoli rozbiera. Jakoś drętwo, bez uroku, mało seksownie. No, chyba że tak miało być. Miało zniechęcać czytającą ludzkość do jakichkolwiek zabiegów prokreacyjnych. Cel osiągnięty. A jeśli było inaczej, to głowię się nad sensem tej przebiegłej strategii. Na razie nie trafiłem na trop w miarę zadowalającego rozwiązania interpretacyjnego.

Mikołaj. Wzruszające wiersze, nostalgiczny obraz życia mijającego w małym miasteczku. Nie ma w nich odkrywczości i zaskoczenia, jest solidność w starym, dobrym stylu. Pisze pan od serca dla podobnych do siebie ludzi, dla których łamigłówki słowne są rzeczą raczej drugorzędną. Chodzi o szukanie pokrewieństwa we wrażliwości. Większych wartości literackich nie widzę, ale te ludzkie są doprawdy spore.

Marianna. Nie rozumiem, nie widzę, nic do mnie nie dociera. I wtedy mówię (wiem, bardzo subiektywnie): puste, niepotrzebne wiersze o niczym. Koniec poezji. Oczywiście, pani będzie pisać dalej. I szukać sprzymierzeńca, czytelnika, zrozumienia. Być może kogoś takiego znajdzie. Do kogoś pani słowa trafią. Będzie to obarczone potwornym wysiłkiem z obu stron. Być może jest w tym jakiś sens. Życzę pani, żeby był. Bo na razie tylko to: Z karków karkołomne, łebskie / byle siać, popatrz, / ile tych zjaw dokoła. Patrzę i nie widzę. Widocznie, jakiś niewrażliwy robię się na starość.

Krystyna. Zestaw tak podobny do kiedyś otrzymanych tekstów, że posłużę się bliźniaczą formułką. Tylko poprawność, nic więcej. Można przy tym pozostać, wzbogacając dzienniczek wzruszeń o kolejne karteczki. Nie wiem, jakie są pani ambicje, i jakie miejsce zajmuje w nich poezja. Jeżeli tylko sztambuchowe, to w porządku, nie wtrącam się do cudzego życia. Wysłanie utworów oznacza pragnienie konfrontacji, zderzenia się z opinią, nawet niesprawiedliwą. Ma się przy tym nadzieję na jakieś wyciągniecie z szeregu czy uwznioślenie. Z szeregu każdy wyciąga się sam. Dzieje się tak wtedy, gdy zaczyna poezję traktować poważnie, gdy ta staje się najważniejsza w życiu. Zdaje się, że pani na takie ryzyko nie pójdzie. To może i dobrze. Trzeba znać swoje miejsce.

Łukasz. Nadmiar słów, ich manieryczny taniec, a uczucia tak proste. Żeby powstało jakieś większe wrażenie, trzeba te słowa złamać, okiełznać, coś nimi rozegrać. Pierwsze rozegrało się w pana wnętrzu. Drugie musi jakoś wypaść na papierze. I tu jest problem. Pan się w zasadzie spełnia w tym pierwszym. W przeżyciu. Zapis jest tylko jego cieniem. Nie chce być pan aktorem tego cienia, nie chce robić przedstawienia. I ja to rozumiem, zaś historia literatury i praktyka poetycka stanowczo nie.

KM

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.