• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Pocztówki literackie KM

« powrót

Odra 7-8/ 2015 POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO

Dodano: 27.07.2015 13:42

POCZTÓWKI LITERACKIE

KAROLA MALISZEWSKIEGO

 

Danuta. Hm, mieszane odczucia; być może dzieli nas zbyt duża różnica w kwestii rozumienia poezji, zbyt różnymi językami mówimy itd. Chciałbym zaufać pierwszemu wrażeniu: było pozytywne. Teksty wydały się chropawe, ale świeże. Coś takiego, za czym się tęskni po przeczytaniu miliona podobnych do siebie wierszy. Dopiero potem zaczęły się dąsy i grymasy, szczególnie, gdy wiersze rozgadywały się, niebezpiecznie wydłużając, na siłę szukając rymów. Krótko mówiąc: krótsze lepsze, bardziej wyraziste. Właśnie Na Sokolej czy Zupa. I może nawet A to Polska... Proszę pisać dalej. Jestem ciekaw pani rozwoju.

 

Damian. Dokładnie nie wiem, na czym polega dyskomfort przy obcowaniu z tekstami, które potrafią wysłać interesujący komunikat w stylu ludzie zwlekają się z rusztowań do wewnątrz, a zaraz potem usypać następny wał ze słów (to też trochę taki „wał” podsuwany pod nos czytelnika). Raczej nie do przejścia, nie do zaprzyjaźnienia się. Gadulstwo, które nawet nie jest metodą, bo znam poetów, którzy robią coś stylistycznie pożytecznego z gadulstwa czy z gadulstwem, a tu nie ma o tym na razie mowy, to jest po prostu puszczone; taki słowotok chwilami. A więc nie cały czas, bo są jednak momenty oddechu, znaczenia przyśpieszają lub gęstnieją. Coś jest w pana możliwościach, jakieś obiecujące pierwociny, tylko proszę wcześniej wyhamowywać, powściągać się, a gadulstwo wysyłać do innych zeszytów. Nie tych z wierszami.  

 

Michał. Podobno tak naprawdę wiersze traktują tylko o wierszach, o języku, i już nikt nie domaga się odbicia. Przy pana wierszach ta teza dziwnie uwiera – i domagałem się stale jakiegoś odniesienia do znanego mi świata. Krótko: o co właściwie chodzi, o czym jest ten wiersz? Te pytania powtarzały się najczęściej. Być może przesyłka nie powinna trafić do mnie, tylko do kogoś o zbliżonej do pańskiej konstrukcji psycho-lirycznej. Ten by się zachwycił. Ale trudno, na jakiś czas musi wystarczyć panu mój krzywy, nieczuły osąd. Jabłko – tu przynajmniej wiem, o czym będzie wiersz. Ale jest jakby obok jabłka. Nie widzę jabłka, tylko jakieś słowne gry. Żeby były prowadzone z polotem, to ucieszyłbym się szczerze, to jest jednak przyciężkie, oczywiste. W Komunikacji już trochę lepiej, ciekawszy, bardziej przejrzysty koncept – coś wreszcie widzę i czuję, tylko marnotrawstwo formy ogromne. Wszystkie pana wiersze leją się nieprzytomnie z góry na dół i ni światła, pauzy, oddechu. Przypadkowa, mechaniczna forma wcale nie uzasadniona treścią. Jest, bo jest. Nie stać pana na jakieś poszukiwania w zakresie strofiki, wersyfikacji, rytmu? Niektóre z tych tekstów od razu nabrałyby nowego życia. O, taki Las na pewno. Jako zbitka nie zachwyca, a przerzedzony, rozbity na czekające na siebie cząstki złapałby wreszcie oddech (właściwy rytm). Proszę pod tym kątem pomyśleć o pozostałych wierszach. Są do uratowania, a przynajmniej do odświeżenia, po zmianie formy zapisu. Z pozostałych utworów najciekawszy wydał mi się ten zatytułowany Śmierć, a najsłabszy Sakrament.

 

Katarzyna. Twoje dłonie jasne i ciepłe/ w fałdach mojego strachu i tak dalej, i tak dalej po „poświatowsku”. Można się wyciszyć i uspokoić przy pani wierszach, to prawda. Ale kiedy już dostatecznie się wyciszyłem, zaczęło coś we mnie wrzeszczeć. No więc wziąłem się do roboty i bezczelnie (proszony o szczerość) powiem, jakie mam skojarzenia. Wcale zacne, ale, obawiam się, że dla pani to może być despekt. Otóż przed laty czytywałem takie wiersze w „Cogito” i „Victorze”, czasopismach przeznaczonych dla młodzieży licealnej. Piękne tam nieraz trafiały się wiersze, i zdarzało się, że je komentowałem. Pani nie ma 16 lat, a pisze właśnie tak, jakby miała, operując na podobnej skali wrażliwości. To jest nawet ładnie zrobione, pogratulować, ale my tu chcemy iść krok dalej. I naprawdę nie wiem, czy pani jest w stanie kiedykolwiek taki krok zrobić. Może właściwie on pani jest niepotrzebny? Tylko by zamęt wprowadził, a tak pozostaje pani po jasnej stronie mocy, w ciepłym, zrozumiałym, jasnym świecie. A nie każdemu jest to dane.

Dominika. Skazywanie się na getto. Już jesteśmy w getcie, a pani w jego ramach wybiera jeszcze mniejszą komórkę (dla fachowców?), opierając materiał słowny na specjalistycznym slangu. Nie potrafię oszacować wartości tych zapisów, bo nie znam zbyt dokładnie używanych przez panią terminów fizycznych, chemicznych i matematycznych. A nawet gdybym odszukał je w słownikach, to dalej pozostaję w ślepym zaułku, bo te konstrukty słowne, może i inteligentne, nie wzbudzają żadnych emocji. Nie udało się ich przetłumaczyć na to, co nasze, ludzkie, intuicyjne.

 

Elżbieta. Najpierw oczy wołają o pomstę do nieba: cóż to za dziwna maniera z tymi wielokropkami po każdym zdaniu, a nieraz i słowie? Jaka niby głębia kryje się w wielokropku? Czy to jakieś westchnienia, symboliczne zamilknięcia, czułe zamyślenia? Jeżeli słowa nie są w stanie czegoś wyrazić, to wielokropek niewiele pomoże, a tylko psuje dobre relacje z odbiorcą, który zaczyna zgrzytać zębami… (użyty tu wielokropek unaocznia akt zgrzytania). To pierwsza lekcja, a drugą rozpoczniemy kiedyś od pytania – jaka niby głębia kryje się w 11 razy użytym (w 5 wierszach) słowie „serce”? Wiem, „głębia uczuć”. No właśnie.

 

KM 

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.