• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Nad ksiązkami

« powrót

Odra 10/2016 - Jacek Gutorow

Dodano: 20.10.2016 13:04

KRUCHE NACZYNIE WIERSZA

Wit Pietrzak: Ostrożnie, poezja. Szkice o współczesnej poezji anglojęzycznej. Wydawnictwo Universitas, Kraków 2015, s. 268.

Ostrożnie, poezja. Czy można dzisiaj zatytułować książkę krytycznoliteracką w tak bezpretensjonalny i staroświecki sposób? Na moje ucho coraz mniej jest krytyków czytających wiersze bez uprzedzeń i własnych oczekiwań co do tego, jaki i czym powinien być tekst poetycki. Jesteśmy otoczeni krytyką interwencyjną, projektującą i „uświatowioną” (w sensie, jaki słowu worldliness nadał Edward Said), w myśl której wiersz powinien być dowodem w sporze o świat, a w każdym razie czymś więcej niż tylko wierszem. Jasne, taka krytyka też jest potrzebna. Interpretacyjne konteksty bądź narracje krytyczne (na przykład stanowisko polityczne albo w ogóle przekonanie o politycznym wymiarze sztuki, tudzież próba wyciągnięcia z poezji momentu etycznego albo emancypacyjnego) mają znaczenie; często nie sposób ich pominąć, czasami niepodobna się z nimi nie utożsamiać. Trudno jednak zaprzeczyć, że w ten sposób traktujemy wiersze w sposób instrumentalny, choćby bezwiednie. Piszę o tym, mając świadomość, że mniej lub bardziej zawoalowana programowość to w tej chwili dominująca strategia krytyczna. Taki czas, powie ktoś. Żyjemy w politycznym świecie, jak śpiewa Bob Dylan, i każde nasze słowo, każdy nasz gest nabierają charakteru politycznego, czy tego chcemy, czy nie. Interpretacja wiersza staje się zajęciem wymagającym opowiedzenia się po tej czy innej stronie, zajęcia wyraźnego stanowiska, głośnej artykulacji i wentylacji prawd.

Nie żeby Witowi Pietrzakowi obca była idea interpretacji programowej. Sądzę jednak, że znacznie bliższa mu jest wizja krytyki przedkładającej wiersz ponad wszystko inne, usiłującej odnaleźć się w granicach tekstu poetyckiego, nie zaś poza nimi. Świetnie widać to w jego najnowszej (czwartej, jeśli dobrze liczę) książce, gdzie poezję traktuje się nie jako punkt odbicia, lecz dobrą okazję do poznania innych języków mówienia o świecie, wspólnocie czy kondycji ludzkiej. Znamienne, że książkę otwiera wstęp zatytułowany Tradycja rozmowy, a w nim słowa mówiące o nieuchwytnej i niedefiniowalnej poezji. Można oczywiście przekonująco dowodzić, że tego rodzaju stanowisko też jest programem. Tak czy inaczej, wydaje się, że w naszym zideologizowanym i upolitycznionym świecie oderwany, niezaangażowany gest to coraz rzadszy motyl. Szkoda. Chciałoby się, aby krytycy towarzyszący poezji nie używali ciągle wierszy jako argumentów w sprawie, aby dostrzegli w nich poezję, a nie przedmioty teoretycznej spekulacji.

Zbiór podzielony jest na dwie części. Na część pierwszą, zatytułowaną Drogi modernizmu, składa się osiem szkiców o charakterze na poły monograficznym, dających nam wgląd w skomplikowany proces powstawania i rozwoju estetyki anglosaskiego modernizmu, od wczesnych (przełom XIX i XX wieku) wypowiedzi krytycznych W.B. Yeatsa po publikowane w ostatnich kilkunastu latach tomy Petera Gizziego, jednego z ciekawszych poetów amerykańskich ostatnich lat (szczęśliwie spolszczonych przez Kacpra Bartczaka i Andrzeja Sosnowskiego). Sekwencja jest spójna, krytyczna argumentacja konsekwentna i przekonująca. Nawiasem mówiąc, Pietrzak jest w tej chwili jednym z kilku najlepszych polskich komentatorów dzieła Yeatsa, a trzy pomieszczone w książce interpretacje tego poety to nieomal wzorcowe odczytania krytycznoliterackie. Autor ciekawie rozwija wątek transformacji i przewartościowań w anglosaskiej poezji modernistycznej, rozpoczynając od twórców uznawanych za kanonicznych (oprócz Yeatsa są to Pound i Auden), kończąc zaś na twórczości poetów z powodzeniem przełamujących modernistyczny paradygmat – myślę tu o tekstach poświęconych J.H. Prynne’owi i Gizziemu. Konstelacja nazwisk nieoczywista, za to przekonująco przedstawiona. Krytykowi udało się połączyć poszczególne wątki i odczytania w nader spójny wywód, w którym zarysowana została jedna z możliwych genealogii i linii rozwojowych wysokiego modernizmu spod znaku Yeatsa, Eliota i Stevensa.

Druga część książki, zatytułowana Mozaiki, zawiera sześć krótszych szkiców. Teksty te to kompetentne przykłady krytyki tematycznej i komparatystycznej, a także propozycje detalicznej, nieuprzedzonej interpretacji pojedynczych tekstów poetyckich. Tę ostatnią umiejętność Pietrzak posiadł w stopniu, który powinien zadowolić każdego czytelnika. Nie stroni się tu bynajmniej od informacji o kontekstach biograficznych, kulturowych i intelektualnych. Przede wszystkim jednak jesteśmy świadkami rzetelnej pracy analitycznej i porównawczej. W poszczególnych szkicach łódzki badacz zestawia dwa lub trzy wiersze różnych poetów pod kątem wybranego motywu (części garderoby, przekleństwa, tropy autobiograficzne, i tak dalej), a następnie przeprowadza ich szczegółową, precyzyjną i przyjemnie nieszablonową interpretację. Sporo w tych szkicach luzu i miejsca na marginesach. Często przenika je klimat krytycznoliterackiej zabawy (w dobrym smaku), wszystko zaś w poetyce mozaikowej, konfrontującej różne punkty widzenia i otwartej na odmienne pomysły interpretacyjne i strategie obchodzenia się z wierszem.

Książce Ostrożnie, poezja najbliżej chyba do opublikowanego przez Pietrzaka w 2012 roku niewielkiego tomu szkiców Życie po życiu, który zawierał osiem szkiców o dwudziestowiecznej poezji polskiej i anglosaskiej. W obu przypadkach mamy do czynienia z konwencją eseistyczną, pozwalającą mieszać rejestry językowe i zestawiać ze sobą zjawiska nader odmienne. Pietrzak daje nam frapującą lekcję poezji modernistycznej (wyraźnie przy tym nawiązując do swojego wcześniejszego studium Myth, Language and Tradition. A Study of Yeats, Stevens and Eliot in the Context of Heidegger’s Search for Being), tudzież rozwija oryginalną interpretację twórczości J.H. Prynne’a, ważnego i wciąż niedocenianego przedstawiciela brytyjskiej awangardy literackiej ostatniego półwiecza (to z kolei echo monografii Levity of Design. Man and Modernity in the Poetry of J.H. Prynne z 2014 roku). Efektem tych działań są teksty kompetentne, choć niejednokrotnie gęste i wymagające od czytelnika wejścia w świat współczesnych dyskusji nad miejscem, statusem i prawomocnością tak literatury, jak i towarzyszącej jej krytyki literackiej. Z drugiej strony Pietrzaka interesuje także krytyka towarzysząca, świadomie podejmująca wysiłek popularyzowania zjawisk literackich, oparta na pragmatycznej interpretacji tekstu. Ale nie tylko taka! Zresztą nawet w tekstach o zapędach perswazyjnych łódzkiemu krytykowi udaje się zachować złożoność, paradoksalność i aporetyczność analizowanych wierszy. To bardzo dużo.

Książkę Pietrzaka czytałem z radością i ulgą. Radością wynikającą z podążania wraz z autorem ścieżką wyznaczaną przez wiersz i tylko wiersz (chodzi również o szacunek dla poety). Ulgą, bo najwyraźniej istnieją jeszcze krytycy dający przywilej językowi, nie zaś naszym konceptom co do tego, czym powinien być wiersz, jaka poezja lepiej służy sprawie, jakich poetów należy nagradzać, etc. Jak miło odkryć, że celem analiz nie jest ekspozycja własnych przekonań teoretycznych i krytycznoliterackich. Wreszcie: to szkice w ścisłym znaczeniu tego słowa, to znaczy próby zmierzenia się z tekstami literackimi. Nacisk pada na roboczy charakter interpretacji. Autora nie interesują sądy syntetyczne, stara się też unikać konwencji polemicznej, choć nerw polemiczny jest wyczuwalny. Pietrzak chce po prostu przedstawić wiarygodne portrety ulubionych poetów (w części pierwszej), tudzież nieuprzedzone interpretacje ulubionych tekstów poetyckich (w części drugiej). Udaje mu się to, myślę, znakomicie. Ostrożnie, poezja to apologia krytyki powściągliwej, a jednocześnie otwartej. Autor pisze na marginesie jednego z wierszy Paula Muldoona: Na granicy pomiędzy chaosem a porządkiem, między strachem a samotnością otwiera się przestrzeń poezji: głosu inności inność ubezpieczającego. Wyczuwalny w tych sformułowaniach szacunek dla wiersza przenika całą książkę. Czegóż chcieć więcej?

Jacek Gutorow