• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Literatura

« powrót

Odra 4/2013 – Ankieta

Dodano: 05.04.2013 12:14

NOWA „SCENA POETYCKA” – ANKIETA

BOHDAN ZADURA

Ostatnia dekada to 2003–2013 czy 2000–2010? Gdzie przebiega granica między sceną poetycką a poetycką widownią? Zapewne scenę lepiej widać z widowni, ale czy widownię w ogóle widać ze sceny? Pięć dekad temu chyba byłem na widowni, a teraz? Czy można być jednocześnie w dwóch miejscach naraz? A może jestem w trzecim miejscu, nie na widowni, nie na scenie, a w kolejce do szatni i szukam po kieszeniach numerka? Czy coś mi się całkiem nie poprzestawiało w głowie? Przecież jako pytany powinienem odpowiadać, a nie pytać.


Po buńczucznym „Wycofuję się z życia. Koniec świata.” sprzed dwóch – niestety – dekad, teraz niemające nic z proklamacji stwierdzenie: „Życie wycofuje się ze mnie”. Pełna symetria? Niestety, słowo niby to samo, ale nie takie samo, to tylko na pozór to samo życie, a tak naprawdę zupełnie inny jego rodzaj, tak inny, że aż prosiłoby się, żeby tamto pierwsze wziąć w cudzysłów.

Scena poetycka? Teatralizacja życia poetyckiego? Piszesz, więc musisz czytać. Chcesz żyć, musisz zarabiać. Dorabiać. To nie jest wynalazek ostatniej dekady, że za wieczór autorski można dostać więcej niż wynosi honorarium za książkę poetycką. Płacą ci nie za to, co napisałeś, a za obecność. Za to, że spędzisz w pociągu kilka lub kilkanaście godzin, że przeczytasz jakieś wiersze albo poprowadzisz warsztaty, w których sens, podobnie jak Andrzej Sosnowski, nie wierzysz, albo przeczytasz kilkaset wierszy w jakimś konkursie czy kilkadziesiąt książek w innym. To właściwie wstyd pisać o takich rzeczach, ale autor bywa tak podmiotowo traktowany, że często organizatorzy konkursów poetyckich zastrzegają w regulaminie, że jeśli laureat nie odbierze osobiście nagrody podczas imprezy zamykającej konkurs, to traci do tej nagrody prawo. Upraszczam? Upraszczam, bo przecież nie o sam aspekt finansowy w tym wszystkim chodzi. Ten aspekt w dekadzie, która przed nami, na pewno się nie zmieni.

W 1998 roku wymyśliłem sobie, że na Forcie w Legnicy będę karmił publiczność nie tylko wierszami, ale też naleśnikami, które sam usmażyłem. Był w tym głęboki sens dzielenia się z innymi tym, co wydawało mi się, że mi wychodzi, co umiem robić. Zdaje się, że zostały zapamiętane naleśniki, nie wiersze. Niezależnie od intencji był to jednak czysty przejaw teatralizacji.

Pamiętam, jak podczas festiwalu „Ostry nawrót dekadencji”, zorganizowanego przez „Czas Kultury” w 1997 roku, Saszko Irwaneć powiedział mi, mając na myśli polskich poetów: „Niezłe wiersze, chłopcy, piszecie, ale nie umiecie ich czytać”. Pamiętam, jak kiedyś na Starym Mieście w Warszawie w latach sześćdziesiątych Jonasz Kofta mówił z pamięci swój wiersz, i mówił tak, że uznałem go za genialnego poetę, poprosiłem go o ten tekst, i potem, czytając, nie mogłem zrozumieć, co mnie wcześniej tak zachwyciło. Dość prosta aliteracja: Moja intymna inna Anno jesteś pustynią lotnych piasków? Wystrój knajpy? Świece? Wszystko już było? Pamiętam głos Gałczyńskiego recytującego Niobe, pamiętam głos Broniewskiego czytającego wiersze o Mazowszu. To też był element sceny. Czy można czytać cudzysłowy? Andrzej Sosnowski to potrafi, używając do tego palców. Nie ma moim zdaniem nic złego w tej teatralizacji poezji, kiedy wieczór autorski zmienia się w monodram, jak przy każdym czytaniu Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego. Wiersze Anety Kamińskiej zrozumiałem tak naprawdę, dopiero kiedy usłyszałem je w jej wykonaniu. Nie mam nic przeciwko muzyce, wizualizacjom i tym podobnym fanaberiom, jeśli tylko nie spychają słowa na dalszy, drugi albo trzeci plan.

Korci mnie, żeby napisać, iż większość tomików poetyckich jest jak większość przemówień sejmowych. Konserwatywny banał, dopełniaczowa metafora, niesprawność językowa, dziewiętnastowieczna świadomość poetycka, jak dziewiętnastowieczna – bo nie dwudziestowieczna – świadomość polityczna, społeczna i prawna parlamentarzystów. Bo tak to z pewnego punktu widzenia, bardziej z widowni niż ze sceny, wygląda. A jednocześnie pytany o kondycję polskiej poezji z pełnym przekonaniem gotów jestem mówić, że ta jest zupełnie dobra, bo nie brak w ostatniej dekadzie świetnych tomów i świetnych wierszy, choć jest ich, rzecz jasna, mniej niż tych marnych. I tak to pewnie było zawsze i będzie w przyszłości.


Tagi: odra, ankieta, 42013