• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Literatura

« powrót

Odra 2/2013 – LISTY WITOLDA GOMBROWICZA

Dodano: 07.02.2013 12:29

LISTY WITOLDA GOMBROWICZA DO ALICJI DE BARCZA

1955–1966

 

Na tradycyjnie pojmowanej sztuce pisania listów Witoldowi Gombrowiczowi nie zależało: jego listy są konkretne, lapidarne, nigdy dygresyjne (jak listy-eseje Stempowskiego) czy narracyjne (jak listy-dzienniki Bobkowskiego), konceduje w swojej charakterystyce epistolografii pisarza Andrzej St. Kowalczyk[1]. Oczywiście, Gombrowicz doceniał konieczności i szanse tego medium w swoich czasach i wyzyskiwał je do cna, o czym świadczy jego rozległa, choć słabo jeszcze znana korespondencja. Jest ona dziełem autobiograficznym, integralnie związanym z twórczością pisarza, stąd nie przypadkiem planowano włączenie jej wyboru do edycji Dzieł zebranych w Bibliotece „Kultury”. Pojawiła się wówczas w tym środowisku opinia, przekazana przez tłumacza Gombrowicza Rudolfa Richtera, że najobszerniejsza i najbardziej emocjonująca jest korespondencja z Litką[2]. Litka to Alicja de Barcza, z domu Liphardt (1909–1973) , primo voto Romaszkan, znana Richterowi i Gombrowiczowi z przedwojnia, choć każdemu z nich z osobna (nie zetknęli się wtedy nigdy we troje). De Barcza było nazwiskiem jej drugiego męża, poznanego i poślubionego na Węgrzech, w których Litka przeżyła wojnę i które opuścili razem po wkroczeniu Rosjan, chroniąc się najpierw we Włoszech, a potem emigrując do USA. Tam Litka, ucząc języka francuskiego na prowincjonalnym uniwersytecie, odniosła pod pseudonimem Alexandra Orme literacki sukces, który pozwolił jej wrócić do towarzyskiego stylu życia sprzed wojny w środowisku emigracji polskiej i środkowoeuropejskiej. Dziesięć lat po śmierci męża, tęskniąc za krajem, wróciła późną jesienią 1973 roku do Polski, do rodzinnej Warszawy, gdzie zmarła zaraz potem w grudniu.

 

Korzystając ze swojego dobrego materialnego statusu w USA oraz stosunków towarzyskich, zaangażowała się w wieloraką pomoc dla klepiącego biedę Gombrowicza, służąc mu pieniędzmi, kontaktami i informacjami. Pisarz pomoc przyjmował (Właściwie powinienem był odesłać Ci te dolary krwawo zapracowane, ale, moja droga, wobec dolarów jestem zupełnie bezsilny – c’est plus fort que moi – nie uwierzysz, co się dzieje ze mną na ten widok. Uśmiałem się, czytając smakowite zresztą menu, jakie sporządziłaś, bo ja tu za to mogę zjeść 20 obiadów, pójść 60 razy do kina lub opłacić miesięczne komorne – list z 27 III 1956), a nawet podpowiadał środowiskową strategię tej pomocy i jej taktyczne rozwiązania. Największą bez wątpienia zasługą dla światowej promocji i recepcji pisarza było znalezienie mu tłumacza na język niemiecki w osobie Rudolfa Richtera, który tłumaczył go pod pseudonimem Walter Tiel. Do śmierci Gombrowicza przełożył on wszystkie wydane po polsku jego książki. Były to przekłady powszechnie chwalone przez krytykę (co nie zawsze było udziałem tłumaczeń utworów Gombrowicza na inne języki!), z czego pisarz czerpał ogromną satysfakcję. W Dzienniku 1961 pisał: Czasem naokoło siebie widzę tylko las wrogów. A czasem, gdzie okiem rzucę, ukazuje się dobroczyńca. Litce, na przykład, zawdzięczam Waltera Tiela. A Tielowi zawdzięczam przekład Ferdydurki z polskiego na niemiecki, powitany chórem pochwał w prasie niemieckiej – i zawdzięczam mu wysiłek tak gorący, bezinteresowny, skrupulatny, że w tej chwili już prawie wszystkie moje utwory są, przed terminem, przyswojone niemczyźnie i gotowe do wydania. Jak się odwdzięczyłem Litce, że mi ten skarb wynalazła, że odważyła się mnie go narzucić? Po jego śmierci Rita Gombrowicz pisała do Richtera: Mąż wciąż mi powtarzał, że jest Pan jego najlepszym tłumaczem, który całą jego twórczość przełożył z zapałem i poświęceniem (…) i darzył Pana żywą przyjaźnią (1 VIII 1969).

Korespondencja Witolda Gombrowicza z Alicją de Barcza nie jest oczywiście „najobszerniejszą” wśród pozostałych po nim zespołów epistolograficznych. Z samym tylko Richterem wymienił kilkakrotnie więcej listów. Ale jest to korespondencja na pewno bardzo emocjonująca, intymna szczerością, na jaką pisarz nie zdobył się nawet w listach do członków własnej rodziny, o których pisał zresztą do niej szokująco, że trudno wyobrazić sobie coś głupszego i bardziej beznadziejnego (24 II 1953)[3]. Czy intymność Gombrowicza z listów do Litki, wręcz sekretność, której gdzie indziej w jego korespondencji nie spotkamy, była li tylko grą w amitié amoureuse, jak przypuszcza Nina Taylor-Terlecka? Nie wydaje się. Pisarz w swoich kontaktach z Litką chyba do końca liczył na odnalezienie emocjonalnej bliskości ich związku sprzed wojny, jak by o tym świadczyła jego pełna gorzkiej rezygnacji reakcja po nieudanym – pierwszym i ostatnim po wojnie – spotkaniu z Litką w Vence w 1966 roku wobec Rudolfa Richtera, w którym szukał po tym niepowodzeniu powiernika. Rzecz charakterystyczna, że spisując na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Wspomnienia polskie, gdzie wspomina swoje znajomości z kobietami (nie umiałem sobie dać z nimi rady […], byłem z nimi takie właśnie, jakim nie trzeba być), szczegółowo towarzyskie kółka i salony, w których obracał się razem z Litką; jej akurat nie wymienia ani słowem, jakby chciał chronić przed światem ten szczególny rodzaj relacji, jaki go z nią łączył. Ma to swoje znaczenie, jeżeli pamiętać, że pisarz zawsze bardzo świadomie kreował swój publiczny wizerunek i ściśle dozował wszelkie informacje na swój temat.

Wszelako to tylko jedna strona medalu. Była i druga, której istnienia pisarz nawet się nie domyślał. Litka, darząc go przyjaźnią, uznając jego literacki geniusz (dla którego służbę uważała chyba nawet za swój patriotyczny obowiązek) – uczuciem, do którego jak się wydaje aspirował, darzyła Rudolfa Richtera, swojego „drogiego Dudeczka”, tak go nazywała we wzajemnej korespondencji od jego imienia. Ale to już temat na odrębny tekst.

Marek Zybura



[1] Andrzej St. Kowalczyk, Od Bukaresztu do Laffitów. Jerzego Giedroycia rzeczpospolita epistolarna, Sejny 2006.

[2] Nina Taylor-Terlecka, Gombrowicz i Alicja de Barcza, w: Jerzy Jarzębski (red.): Witold Gombrowicz nasz współczesny, Kraków 2010.

[3] Nina Taylor-Terlecka, op.cit.