• header
  • header

Uwaga! To jest archiwalna kopia serwisu OKiS | Przejdź do aktualnej wersji -> www.okis.pl

Literatura

« powrót

Odra 4/ 2015- Stanisław Bereś

Dodano: 17.04.2015 11:42

 

Stanisław Bereś

ZA CO KOCHAMY (PROZĘ) KONWICKIEGO?

Z załącznikiem w postaci ankiety

 Oto odpowiedzi Tadeusza Konwickiego:

 

1. Nie jest tak, że wszyscy czytelnicy mnie lubią, bo mam przecież wielu niechętnych mi czytelników. Niektórzy pisarze przymilają się i mizdrzą do nich, ale ja tego nie robię, bo wolę prowokować niż usypiać. Puste uwielbienie też mnie nie satysfakcjonuje. Cenię sobie takich czytelników, którzy mnie głęboko czytają i stale mi towarzyszą.

2. Ci czytelnicy, którzy są moimi entuzjastami, być może dlatego mają poczucie tak bliskiego kontaktu ze mną, bo ja pisanie traktuję jak intymną rozmowę i oni to chyba odczuwają, że traktuję ich jak powierników. Oni dlatego są tak blisko mnie, bo ja faktycznie próbuję złapać ich za włosy i trzymać na uwięzi. Ostatecznie pisarstwo to jest rodzaj seansu, może nawet psychodramy.

3. Może też ten mój magiczny związek z czytelnikami polega na tym, że oni mają poczucie, jakbym wyjmował im z głowy myśli i wypowiadał je za nich.

4. Ja zawsze byłem silnie przepojony Kresami i ich językiem, więc często martwiłem się, czy melodyka mojej prozy przemawiać będzie do czytelników środkowej Polski, bo ostatecznie wschodni układ słów i zdań jest trochę inny, trochę egzotyczny. Ale później zrozumiałem, że ten zaśpiew, pełen rusycyzmów i lituanizmów, jest jednak atrakcyjny i pokupny, więc przestałem się tego bać, a nawet zrozumiałem, że to jest dla mnie szansa.

5. Często zdarza mi się sytuacja jak ta w czasie pewnego spotkania autorskiego, gdy pewna dystyngowana kobieta, wyglądająca na uczoną, powiedziała, że cisnęła moją książką o ziemię, ale później, po jakimś czasie, ją podniosła i wróciła do przerwanej lektury. Takie historie mi się w życiu powtarzały. Na przykład dzwonił jakiś człowiek i oświadczał, że oto odrzuca moją książkę, ale po paru dniach dzwonił, żeby powiedzieć, że jednak ją skończył i dziękuje. Oznacza to chyba emocjonalny odbiór moich utworów oraz to, że ludzie są bardzo samotni i jeśli znajdą bratnią duszę to im się poprawia samopoczucie.

6. Nie sądzę, żeby atrakcyjność mojej prozy opierała się na wątkach politycznych, bo nigdy nie uprawiałem prozy politycznej, tylko opisywałem trudny los ludzi na tej ziemi. Przecież ja nigdy nie potępiłem w sloganowy sposób komuny i socjalizmu. Po prostu uważałem, że rzeczywistość jest taka, jaka jest, inna nie będzie, więc trzeba ujrzeć i opisać nasze losy w tych warunkach, w jakich żyjemy.

7. Ja nie jestem pisarzem „naukowym”, więc nie projektuję sobie czytelnika, nie ustawiam sobie go w głowie, ale idę za instynktem. Ja się wręcz boję prozy wyrozumowanej i niespontanicznej!

 

Jak widzimy, zamiast wyjaśnienia otrzymujemy kolejne już zaskoczenie: Konwicki za główną przyczynę własnej popularności oraz wysokiej lokaty historycznoliterackiej uważa specyficzny typ relacji psychologicznej, jaką udało mu się zbudować z czytelnikami. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że pisarz jest tutaj na antypodach przekonań czołówki polskiego literaturoznawstwa, bowiem poza jednym przypadkiem nie znajdziemy punktów stycznych z badaczami jego twórczości. Jest to sytuacja – trzeba powiedzieć wprost – autentycznie niezwykła. Trudno zatem nie odczuwać zaniepokojenia lub nawet frustracji, ponieważ trudno w takim momencie uniknąć pytań: kto błądzi, a kto ma rację? I dlaczego ta różnica jest aż tak radykalna?

Nie można tu niestety mówić o żarcie ze strony pisarza, choć jest on znany ze swoich licznych prowokacji intelektualnych. Jego deklaracja bowiem została złożona całkowicie serio, po długich przemyśleniach, wręcz z pewną dozą pryncypialności. Pisarz naprawdę uważa, że półwiekowe przywiązanie czytelników do jego książek nie wynika z „atrakcyjności” wpisanej w nie biografii, nie jest efektem mniej czy bardziej przenikliwych diagnoz politycznych ani nawet działań ruchu opozycyjno-niepodległościowego, nie jest wreszcie pochodną wierności rudymentarnym zasadom etycznym i obywatelskim, jakie stały się fundamentem jego utworów, nie jest również wyrazem przywiązania odbiorców do „chodliwych” tematów, jakie starał się przenieść z gatunków popularnych do swojej pisarskiej „kuchni”. Według Konwickiego, sekret fenomenu jego notowań opiera się na ośmiu w istocie cechach jego sztuki pisarskiej: konfesyjności, mediumiczności, instynktowności i spontaniczności aktu kreacji, językowo-składniowym „regionalizmie”, emocjonalnym stosunku odbiorcy do jego twórczości, a wreszcie na akceptującym stosunku do rzeczywistości i ludzi na nią skazanych.


Więcej w kwietniowym numerze miesięcznika "Odra".